Widząc zdjęcia z początków mojego życia, nie widzę chłopca, tylko dziewczynkę. Mam wtedy takie ogromne pragnienie przytulić te dziecko, powiedzieć, - kocham Ciebie, jesteś dla mnie cudowną księżniczką, piękną dziewczynką i masz piękne serduszko. Mówiąc to, tulić z czułością i dodając, możesz być sobą kwiatuszku. Takie uczucia budzą moje zdjęcia. Z tamtego dnia - z balu w kostiumach - pamiętam też, że moją uwagę kradły koleżanki, które były w sukienkach, zazdrościłam im i czułam zazdrość, ale musiałam się uśmiech, bo tak mnie nauczono.
Moja pierwsza przyjaciółka, była wieku zerówki, już wtedy
wolałam ją od innych chłopaków. To u niej pogryzł mnie pies, to był okres mieszkania u ojca. -
Gdy potem trafiłam do matki i przeniosłam się do innej
zerówki, moje problemy zaczęły się rozwijać. Byłam obca, a do tego inna, nie
chciałam bawić się bronią, samochodami, czy żołnierzykami. Zabawy dziewczynek
wydawały mi się przyjemniejsze i z nimi wolałam się bawić. Chłopcy zaczęli mnie
dręczyć, bić, poniżać, obrażać, wyśmiewać. Nie potrafiłam się bronić, nie
chciałam się bić, płakałam i chowałam się w sobie. Nie rozumiałam co się
dzieje, dlaczego tak jest. Gdy raz Pani kazała narysować siebie w dorosłym
życiu, ja narysowałam kobietę, mając mamę za wzór. Stworzyło to nie małe
poruszenie i kolejne nie zrozumiałe sytuacje - dla mnie przykre.
Wolałam się bawić dziewczynkami, z koleżankami siostry, niż z kolegami. Zamiast iść grać w piłkę, szłam na łąki zrywać kwiatki dla mamy. Tańczyłam i wyobrażałam sobie, że jestem księżniczką. Utożsamiałam się z dziewczynkami w bajkach i serialach dla dzieci i takie postacie lubiłam. Miałam sentyment do misiów i zabaw w dom, sklep, do lalek i kwiatków. Czułam ból, złość i samotność, bardzo pragnęłam coś, co nie było mi wolno, a do tego ciągle słyszałam „uśmiechnij się” „nie bądź beksą” „nie jesteś dziewczynką”
Dziś to się wydaje takie oczywiste i jasne, ale ja wtedy tego nie rozumiałam, a matka i nauczycielki nie radziły sobie z tym, więc udawały że nic nie widzą. Chociaż może dla nich to też wtedy nie było to takie jasne, może nie rozumiały tego i nie wiedziały, jak sobie z tym radzić? Nie było wtedy takiej wiedzy, jaką teraz mamy.
Teraz do mnie wracają te wspomnienia i uczucia z tamtych chwil, to co tyle lat tłumiłam i ukrywałam, teraz wychodzi jak wybuch wulkanu.
Jest też dla mnie nowością, to jak się zbliżam do ludzi, jak przywiązuje się do nich i do relacji. Np gdy pokłóciłam się z przyjaciółką, cierpiałam, jakbym straciła część siebie, jakbym straciła siostrę, nie potrafiłam z tym żyć, - a kiedyś trzymałam ludzi na dystans i nie pozwalałam sobie, na głębsze uczucia. Oczywiście się pogodziłam, bo wiem, że ja jestem wrażliwa i wybuchowa, tak jak ona. To kobiece uroki i teraz dalej się przyjaźnimy i jest super :)
Uczę się życia na nowo, uczę się uczuć i relacji na nowo, także uczę się radzić z hejtem, transfobią i Misgenderowaniem, które ostatnio więcej doświadczam, niż wcześniej, ale spodziewałam się tego. Nadal to boli i dołuje, niszczy poczucie pewności siebie, ale uczę się nie zwracać na to uwagi, nie przejmować się tym i iść do przodu.
„Pod każdą „chorobą” kryje się zakaz robienia czegoś, co chcemy, lub nakaz robienia czegoś, czego nie chcemy.
Każde uzdrowienie wymaga nieposłuszeństwa temu zakazowi lub nakazowi. Aby być nieposłusznym, musisz pozbyć się dziecięcego strachu przed tym, że jeśli pójdziesz swoją drogą to nie będziesz już kochany czyli zostaniesz porzucony.
Ten strach prowadzi zaburzeń świadomości:
Ten, którego to dotyczy, nie jest świadomy tego, kim naprawdę jest, ponieważ stara się być tym, kim inni od niego oczekują. Jeśli wytrwa w tej postawie, jego intymne piękno zmienia się w chorobę.
Zdrowie można znaleźć tylko w autentyczności.
Aby osiągnąć to, kim jesteśmy, musimy wyeliminować to, czym nie jesteśmy. Największym szczęściem jest bycie tym, kim jesteś".
Alejandro JODOROWSKY
Bzdura
OdpowiedzUsuń