wtorek, 14 września 2021

Czy warto dawać szansę ludziom, którzy wykazali się fałszywością?

 

 Trudne pytanie, szczególnie dla osób wrażliwych i z dobrym sercem, którzy chcą widzieć dobro w ludziach. Do tego będąc transpłciową kobietą, jest się podwójnie narażonym, bo rośnie wrażliwość, naiwność i pragnienie by mieć przyjaciół. 

Ja dopiero teraz się uczę i staram się wyciągać wnioski. Ta historia o której teraz myślę, zaczęła się, jak napisała do mnie pewna kobieta, bo spodobał się jej mój tekst. Zaczęłyśmy rozmawiać, zaprzyjaźniać się, rozmawiać czasami nawet do nocy  i potem zaczęła objawiać się toksycznymi ocenami różnych ludzi. A ja udawałam ślepą i to ignorowałam, potem zaczęła mnie oceniać i wymyślać różne dziwne teorie. Opowiadam o tym, bo jest to ważne i moim zdaniem, uczy wielu rzeczy. 


 Z tego co pamiętam, zaczęło się od tego, dlaczego daje tyle swoich zdjęć, że to niby świadczy o próżności. Wyjaśniłam swoje motywacje. Potem były inne pretensje i ocenianie, za bloga, za swoją historię, że się focham itd... Aż do momentu, gdy porównała mnie do swojej dawnej koleżanki, która była toksyczna i natarczywa, bo np wtrącała się w jej życie towarzyskie, czego ja nigdy nie zrobiłam. Uznałam wtedy, że jeśli to tak widzi, to lepiej się wycofać i chciałam się kulturalnie rozstać, życząc jej zdrowia i szczęścia. W odpowiedzi dostałam transfobiczny toksyczny atak, z użyciem męskiego zaimku. 

Wkurzałam się i byłam w szoku, po wielu sympatycznych rozmowach, po wymianach historii o sobie - taki numer. Po ochłonięciu z emocji, stwierdziłam, że źle się jest z kimś rozstać w taki sposób i trzymać w sobie taką gorycz. Postanowiłam pierwsza podać rękę i napisać do tej osoby, powiedzieć co czuję i że dalej życzę jej dobrze, chociaż mnie zraniła. Napisałam, że jestem wdzięczna i dziękuje za dobre chwilę, wspólny czas i że wybaczam, przeprosiłam też, że tak wyszło. 

 

Niby się pogodziłyśmy i było znowu dobrze, a ja uznałam, że to zwykła babska kłótnia. Znowu było miło, kobieco, tak jak wcześniej. Pisała, że chce mnie odwiedzić, że będziemy jak dwie Pandy, rozmytymi oczami od wzruszenia, pisała że jechała by do mnie na kawę nawet 80km. Było miło, aż znowu coś się stało, pisała mi, że jak mi się czymś chwali, to jej się psuje. Znowu kłótnia i wieczorem już było ok, uśmiech i zgoda. Na drugi dzień jakby inna osoba, jakieś pretensje, że piszę o czymś, o czym wcześniej rozmawiałyśmy. Znowu ocenianie mnie, że niby nic nie robię, tylko leże, albo się maluje i robię zdjęcia, że nie gotuje, nie piorę itd... Zlekceważyłam to i zasugerowałam, że to kłamstwa. Przecież każdy musi prać, gotować, każdy ma jakieś obowiązki i problemy w życiu. Zaczęła mnie atakować złośliwymi komentarzami, pretensje, że po kilku dniach się wymalowałam.

Przeraziło mnie to i stwierdziłam, że to jest chora sytuacja, więc lepiej zakończyć taką znajomość - czy tylko dla mnie to jest dziwne, że jedna osoba, raz widzi zalety, a potem same wady, jakby dwie różne osoby? Raz jest miło, a potem patrzenie na kogoś z góry. 

 No i zaczęła się burza, atakowanie mnie używając dedname, nazywanie mnie "facetem, co się przebiera za kobietę" używanie męskich zaimków, życzenie mi najgorszego, pretensje, że opowiadałam o sobie, chociaż sama mi wiele mówiła o swoich relacjach, rodzinie, problemach i najgorszy rodzaj transfobii z jej strony i świadome z premedytacją misgenderowanie. To od osoby, która kilka dni wcześniej pisała kochanie, księżniczko itp. że dla mnie mogłaby być Less, albo Bi, że jestem ładna, że jestem kobietą. Jak to określiła "kobieta zawsze jest kobietą" 

Dla mnie to prawdziwy szok i nowość, jak można mieć tak rozdwojenie opinii, szczególnie, że podkreśla, że "mówi, co myśli" Co zaprzecza, bo w końcu kim jestem dla tej osoby? Co naprawdę myśli? 

Wnioski i moja decyzja. 

A teraz to co najważniejsze, Jak zapewne wiecie, że takie ataki transfobiczne są niebezpieczne, mogą prowadzić do samookaleczenia się, samobójstwa, poważnej depresji, czy innych skutków znęcania się w ten sposób. Dlatego warto być ostrożnym i uczyć się odporności na takie sytuacje. Co gorsze, to ta druga strona będzie żyć świadomością, że jest potworem, że potrafi tak zranić człowieka, a nawet czasami zniszczyć i doprowadzić do śmierci. To taka osoba, ma w sobie wiele goryczy, jadu i fałszywości. 

To doprowadza do kolejnego ważnego wniosku i mojej osobistej decyzji. Jest to potworne, fałszywe i toksyczne, ale czy ja mam być taka sama? Mi ciąży taka agresja, toksyczność, złość, gorycz, dlatego postanowiłam wybaczyć i napisać, że nadal życzę tej osobie zdrowia, szczęścia i miłości, że jestem wdzięczna za te dobre chwile i że wybaczam. 
Nie chce w sobie trzymać negatywnych uczuć i myśli. Zrobiłam to dla siebie, by nie czuć się toksycznie i nie być pełna gniewu. 

Trzeci wniosek jest bardzo ważny, bo przypominam sobie i pamiętam o tym, że nie ważne ile razy użyje dedname, ile razy naśle na mnie transfobów, ile razy obrazi mnie misgenderowaniem i różnymi atakami transfobicznymi. To ja wiem kim jestem i dobrzy ludzie co mnie znają, też wiedzą i szanują mnie. Czyjeś opinie na mój temat nie zmienią faktu, że jestem kobietą i kobietą będę.

Kolejny ważny wniosek, że wiem, że chociaż bywam wybuchowa, ja nie przechodzę pewnych granic, że potrafię się przyznać do błędu, przeprosić i wybaczyć, że staram się bez względu na wszystko, być dobrą osobą - kobietą, która jest empatyczna i wrażliwa, ale i silna. "Lepiej mieć gracje, niż racje" Gdy ja się oczyszczam z tej sytuacji i wyciągam wnioski, dzięki którymi chce być lepszym człowiek, rozwijać się i dawać dobrą energię, to ta osoba żyjąc w swojej goryczy i fałszywości, sama sprowadzi na siebie karę. 

Jest jeszcze masa wniosków i refleksji, ale najważniejsze to jest to, by się nie dawać, by pamiętać kim się jest i że czyjaś opinia nas nie definiuje, że lepiej wybaczyć i odpuścić, zamiast walczyć i się mścić. Dbajmy o siebie, a innym pozwólmy tkwić w swoich przekonaniach.

 Lepiej skupić się na swoim życiu, dobrych relacjach i życzę Wam siły, aby żyć po swojemu. 



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pierwszy pobyt w szpitalu Psychiatrycznym Pierwszy pobyt w szpitalu, pierwszej nocy nie zasnęłabym i kilka dni byłam osłabiona po zatruci...