sobota, 10 lipca 2021

Koszmar, którego nie zapomnę

 

Koszmar, którego nie zapomnę i który zmienił moje życie.


  Wieku 8lat zaczęłam pojmować sytuacje i siebie, było to dość przerażające, zaczęło do mnie docierać, że mam, czego się bać, że coś zemną nie tak. To spowodowało, moje nowe przerażające sny. A było to tak…

Śniło się mi, że jestem z mamą w mieście, na przystanku autobusowym, robił się wieczór. Autobus podjeżdża, ona mnie popycha, przewracam się i patrzę na nią. Wsiada odwracając się i patrząc z nienawiścią (Pamiętam te spojrzenie, które mnie przerażało i słowa wypowiadane z ust mamy)
Mówiła… - nienawidzę ciebie, brzydzę się tobą, nie chce cię znać, nie jesteś moim dzieckiem… (ja przerażona patrzałam i mówiłam, mamo, dlaczego?)

Drzwi się zamykały, pamiętam, że widziałam jak siedzi i nawet na mnie nie spojrzała. Gdy Autobus odjeżdżał, byłam sama na przystanku, robiło się ciemno w obcym mieście. Nie wiedziałam, co zrobić i płakałam.

Budząc się, nie mogłam powstrzymać się od łez, pamiętam tamten ból, jakby moje serce pękło, jakby moja dusza była rozerwana, płakałam i to dużymi strumieniami. Chciałam pobiec do mamy, ale się bałam, przerażona w ciemnym pokoju, miałam świadomość, że wstaje do pracy rano, więc nie budziłam jej.

  Płakałam i zasypiałam w mokrej poduszczę.
Miałam jeszcze sen, typu jak mnie zamyka na strychu, bo goście przyjeżdżają, słowami podobnymi, że nienawidzi, że się brzydzi itd…

Nie mam pojęcia, czy jest coś gorszego dla dziecka, ale takie sny miałam często, zmieniały się, z moim wiekiem. Np. miałam takie sny, jak mama przyłapuje mnie, że ubieram rajstopy. Także była nienawiść, pogarda. Niby to sny, ale do dziś czuję ten ból i zawsze łzy mi lecą, jak o tym mówię, czy piszę, tak jak teraz. Jest to tak bolesne, że nie wiem, czy kiedykolwiek poradzę sobie z tym.

Te sny spowodowały, że czułam się zła, winna, niechciana, psychiczna i obrzydliwa. Zamknęłam się w sobie, tłumiłam ten ból i robiłam wszystko, by zadowolić mamę, sprzątałam w domu, w szafach, zmywałam, robiłam kanapki. Przynosiłam kwiaty jej i kombinowałam jedzenie, opał, gdy nie było pieniędzy. Chciałam być idealnym dzieckiem, grzecznym i takim, które jest przydatne. Ukrywałam swoją naturę, nocami płakałam, w dzień uśmiechałam się. Lecz sny wracały, a poczucie winy rosło…. To był koniec mojego dzieciństwa szczęśliwego dziecka, choć w sumie chyba nigdy nie byłam szczęśliwa.

Wtedy postanowiłam, że nigdy się o mnie nie dowie, że będę cierpieć, dla niej, dla rodziny, ze strachu, że mnie znienawidzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pierwszy pobyt w szpitalu Psychiatrycznym Pierwszy pobyt w szpitalu, pierwszej nocy nie zasnęłabym i kilka dni byłam osłabiona po zatruci...