niedziela, 17 października 2021

Utrata rodzina, ważne refleksje i szczęśliwe chwile.



Teraz już wiem na pewno, że utraciłam rodzinę, tą dalszą od matki, to z pewnością, a siostrami to jeszcze tli ostatnia iskierka.  Łudziłam się, jeszcze miałam iskrę nadziei na rodzinę matki, ale przekonałam się o tym, przez jedne zdanie. Wiedziałam, ze już wszyscy od strony matki wiedzą o mnie, że mnie obgadują i mnie obserwują, pewnie przez jakieś fejkowe konto w znajomych, które odkryje i wywalę. 


Miał przyjechać wujek i wiedziałam, że to okazja dowiedzieć się, jaką politykę mają w rodzinie, bo do mnie nikt nie napisał. Wymalowałam się, ubrałam spódnicę i rajstopy i byłam sobą, zobaczył mnie i dziwnie na mnie patrzał. Zaczęliśmy rozmowę, powiedziałam, że zmieniam wkrótce dane i że teraz jestem Karolina. Odpowiedział mi, że to go nie interesuje, bo dla niego nadal jestem tym, kim byłam, bo tak mnie zna od dziecka, następnie zaczął używać męskich zaimków wobec mnie i traktować, jakbym nadal byłam chłopakiem. (To mnie uświadomiło kilka ważnych kwestii, że jednak, na żadne rodzinne spotkanie, czy święto nie pojadę, że nie będę ich odwiedzać, ani nie chce, by mnie odwiedzano, a jeśli pojadę na pogrzeb, to tylko jako obca osoba, bez integracji i spotkania po pogrzebie) Wiem też, że to usprawiedliwiają, twierdząc że nie jest to dla nich takie proste, że całe życie mnie tak znali i nie mają wiedzy na ten temat. Jednak dla mnie, to żadne usprawiedliwienie, bo tak się często usprawiedliwia zło - z mojego punktu widzenia, wystarczy trochę chęci, trochę empatii, rozmowy i świadomości, że życie jest pełne niespodzianek i że warto się rozwijać. Niestety oni się nie lubią rozwijać, dlatego tak ciężko im idzie rozwój. 

Jest to ważny temat, ponieważ jest to jedno z wielkich poświęceń, na które się godzimy z ciężkim sercem, lecz warto pamiętać, że wielkie marzenia, potrzebują wielkich poświęceń i moim zdaniem, bycie sobą jest ważniejsze, jak chociażby dla dzisiejszego dnia, o czym opowiem. 

Jak nie wiele trzeba, 
by poczuć trochę nieba. 
 

Dziś był cudowny dzień, jechałam do miasta, a dla mnie to nie codzienność, tylko wydarzenie :) Wymalowałam się i wystroiłam. Jechałam z uśmiechem, czując pewność siebie. Ogromna radość i satysfakcja, że jestem sobą, że mogę kupować kobiece rzeczy dla siebie, bez strachu i świadomością, że mogę się tym cieszyć swobodnie. To cudowne uczucie, że idziesz i kupujesz sobie kobiece akcesoria, ubrania, kosmetyki, że mogę oglądać i przymierzać sobie bez poczucia, że widzą to źle itd... Ale najpiękniejsze jest to, gdy słyszę Pani - dla osób cis to nic niezwykłego, ale dla mnie to jest coś cudownego, coś, co sprawia, że czuję się cudownie, że jestem doceniona i szanowana, że widzą mnie i dzięki temu czuje kawałek nieba. Uwielbiam to i sprawia, że to niezwykły dzień, w którym czułam się super, że jestem sobą. To sprawiło, że jestem uśmiechnięta, wzruszona jak o tym myślę i że dzięki temu jestem szczęśliwa. Dlatego poświęcenie rodziny, jest dla mnie tak dobre, chociaż trudne, to nie mój wybór, bo ja im nic złego nie robię, a to, że mnie nie szanują i mnie krzywdzą, daje mi prawo do odsunięcia się od tego, co mnie rani. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przemoc w szkolę

  Do tego posta przymierzam się od dwóch miesięcy, ponieważ ciężko o tym pisać, ale w końcu się udało. Chce dziś opowiedzieć o tym, jak mnie...